Kojarzyło mi się to z wyborami, parlamentem i jałowymi wypowiedziami w telewizji. W trakcie pandemii zdecydowałem się z ciekawości dołączyć do kilku organizacji w mojej okolicy.
Szybko okazało się, że narzędzia stosowane przez związki zawodowe przynoszą najbardziej namacalne efekty i pozwalają na walkę w ważnych dla mnie sprawach. Przez pierwsze dwa lata nauczyłem się w kole młodych właściwie wszystkiego od zera. Dyskusji, organizacji pracy, wyznaczania celów, czy nawet pisania ulotek. Nasza ogólnopolska kampania uniwersytecka, o której głośno już od blisko roku, nie wzięła się znikąd. Rozrost naszych struktur szedł ręka w rękę z kreowaniem postawy i narzędzi studenta-związkowca, które dziś umożliwiają skuteczną walkę o nasze wspólnie wyłonione postulaty.
Nasza działalność zaczęła się poza uczelnią, ale to w społeczności studenckiej znaleźliśmy największy potencjał do walki i pozytywny odzew. To, w czym dzisiaj uczestniczę, to wspólnota ludzi, którzy uwierzyli, że walka o zmianę w naszym otoczeniu nie tylko ma sens, ale jest wręcz obowiązkiem. Wiele z nas poświęca większość swojego wolnego czasu, by właściwie bezinteresownie bronić interesów społeczności liczącej ponad milion osób, wbrew częstym zapewnieniom, że to, czego chcemy jest utopijnym bezsensem.
Walka o lepsze warunki życia dla społeczności studenckiej i całego młodego pokolenia jest według mnie odpowiedzialnością każdego i każdej z nas. Szkoda tracić czas na cyniczne dystansowanie się od rzeczywistości i plany zarobienia milionów w kilka lat pracy w korporacji, żeby potem uciec za miasto, czy do ciepłych krajów. Wspólne działanie w organizacji daje mi poczucie siły i sensu.
Uważam, że zaangażowanie polityczne nie powinno być domeną polityków a naturalną częścią życia, jak spędzanie czasu z rodziną, praca czy nauka. Ludzie często dyskutują o polityce parlamentarnej czy międzynarodowej, a zdecydowanie zbyt rzadko o tym, co ich bezpośrednio otacza: o miejscach pracy, nauki, zamieszkania. A przecież to właśnie tam najłatwiej zacząć zmienianie rzeczywistości na lepsze — przecież metody osiągania swoich celów jak strajk, okupacja, czy zwykłe ulotkowanie pozostają niezmiennie skuteczne od dekad.